DUBLIN

 

O'Connel Bridge

To sympatyczne miasto, bardzo przypominające polskie miasta, liczy około półtora miliona ludzi, a wszystkie najważniejsze miejsca do zwiedzania znajdują się w centrum, po którym najlepiej poruszać się piechotą, bo wszędzie jest tam blisko.

Historia miasta sięga czasów średniowiecza i podbojów normańskich. Obecny wygląd miasta pochodzi przede wszystkim z XVII i XIX wieku, z ogromnymi wpływami brytyjskimi.
W Dublinie trudno się zgubić, gdyż wyśmienitym punktem orientacyjnym jest rzeka i najważniejszy, największy most O’Connella.

Co warto zobaczyć w Dublinie ?

Warto zacząć od serca Dublina, miejsca o nazwie College Green. Znajduje się tam budynek Banku Irlandii, będący wcześniej siedzibą parlamentu irlandzkiego podczas panowania brytyjskiego. Na przeciwko tego gmachu jest Trinity College – jedna z najbardziej znanych uczelni na świecie. TC założono w XVI w. jako uczelnię protestancką, która miała kształcić przeciwników papieża. Stała się szybko najważniejszą uczelnią w Irlandii, choć studiowanie w niej, było obłożone ekskomuniką przez kościół katolicki, aż do XX wieku. Studiowali tutaj m. in. Jonathan Swift, Oskar Wilde, Samuel Beckett.

Miejscem wartym szczególnie obejrzenia jest biblioteka Trinity, gdzie oprócz wielu innych eksponowane jest najpiękniejsze dzieło wczesnośredniowiecznej Irlandii – Book of Kells (księga z Kells). Powstała ona około roku 800, jest dziełem irlandzkich mnichów, zawiera ewangelie, misternie zdobione. Do produkcji atramentu używano barwników robionych z owadów. Oprócz tego w Trinity można obejrześ najstarszą harfę (godło Irlandii) oraz wiele unikalnych manuskryptów łacińskich, greckich, egipskich a także unikalne edycje wielu wybitnych dzieł.

Wychodząc z Trinity proponuję udac się ulicą Nassau na ulicę Kildare do Muzeum Narodowego. Tam możesz poznać całą historię Irlandii, poczynając od przeszłości prehistorycznej, przez czasy celtyckie, średniowiecze, podboje brytyjskie, czasy walki o niepodległość, aż do odzyskania niepodległości w 1922 roku. Jest to niewątpliwie istotne miejsce w Dublinie.
Po wyjściu z muzeum warto pójść dalej ulicą Kildare do parku o nazwie Stephen`s Green, jednego z ładniejszych w mieście.
Spacerując po nim dojdziesz do centralnego placyku, gdzie znajdują się popiersia wybitnych Irlandczyków w tym popiersie patriotki irlandzkiej walczącej w Powstaniu Wielkanocnym 1916 r., Konstancji Markievicz, żony polskiego hrabiego.

Grafton Street
Z tego parku warto udać się do wyjścia zachodniego, którym wyjdziemy na Grafton Street – najbardziej znany deptak Dublina, miejsce opisywane w wielu książkach przez wybitnych pisarzy irlandzkich.
O'Connel Bridge
Idąc w dół Grafton St., dojdziemy do Trinity, po drodze mijając pomnik Molly Malone, legendarnej przekupki dublińskiej opiewanej w balladach.
Przechodząc obok Trinity, kierujemy się na drugą stronę rzeki, przez O’Connel Bridge. Najważniejszy most w Dublinie, jak mawiają złośliwi, jest szerszy niż dłuższy, po jego przejściu wchodzimy na najważniejszą ulicę Dublina – O’Connell Street. Wita nas na jej początku pomnik Daniela O’Connella, jednego z wielu irlandzkich patriotów. Pas oddzielający jezdnie jest deptakiem, na którym znajduje się kilka pomników. Warto zwrócić uwagę na dwa.
Ze wzniesionymi do nieba rękoma stoi James Larkin, przywódca robotników irlandzkich, działacz związkowy, socjalista, dalej znajduje się nowoczesna rzeźba kobiety w kąpieli. Pomnik ten zbudowano na miejscu wysadzonej w powietrze kolumny Nelsona – symbolu panowania brytyjskiego. Dublińczycy w dość frywolny sposób nazwali owo dzieło sztuki „panienką (wiadomej profesji) w kąpieli”.
Po lewej stronie tuż po minięciu Larkina znajduje się jeden z ważniejszych budynków Dublina GPO – czyli główny urząd pocztowy, miejsce w którym rozpoczęło się Powstanie Wielkanocne. Dochodząc do końca ulicy O’Connella znajdujemy pomnik innego patrioty – Parnella.
Wracając, po lewej stronie, na przeciwko GPO w przecznicy znajduje się pomnik Jamesa Joyce’a (Talbot St.), po drugiej stronie O’Connell St. przy GPO rozpoczyna się Henry St. ważny deptak Dublina i targ warzywny.

Rzeka Liffey
Wracamy nad rzekę. Idąc na zachód wzdłuż rzeki Liffey po około 20 min. dochodzimy do Czterech Sądów (Four Courts), gdzie do dziś znajdują się sądy dublińskie. Dochodząc do Church St. skręcamy w prawo do kościoła St. Michan’s, tam można w podziemiach podziwiać mumie, zachowane dzięki specjalnemu mikroklimatowi.
Wracając nad rzekę przechodzimy przez most na drugą stronę. Tam znajduje się ponoć najstarszy pub Irlandii, Brazen Head (z Xll w.). Z pubu, idąc wzdłuż rzeki na wschód dochodzimy po kilku minutach do katedry Christ Church.

Ta średniowieczna świątynia jest obecnie katedrą protestancka, znajdują się w niej jedne z największych na wyspach podziemi, pochowany w niej jest m. in. Strongbow, założyciel tego kościoła, tu również działał św. bp Dublim, Laurence O’Toole, którego serce znajduje się w jednej z kaplic. Warto zwrócić uwagę na piękne zdobienia katedry.
Idąc z Christ Church wprost na południe dochodzimy po kilkudziesięciu metrach do Katedry św. Patryka, również protestanckiej. W katedrze tej działał m.in. Jonathan Swift, autor „Podróży Guliwera”, którego grób oraz kącik pamięci znajduje się wewnątrz Katedry. Zwracają uwagę groby wielu zasłużonych Anglo-Irlandczyków i Irlandczyków, w tym jednego z prezydentów Irlandii.

Wracając do centrum warto wstąpić do zamku dublińskiego, siedziby okupujących Irlandię Brytyjczyków, obecnie jednego z budynków rządowych w Dublinie (Dublin Castle).
Spacerując nad rzeką Liffey, warto zwrócić uwagę na znajdujący się na północnym brzegu urząd celny (Custom House).

Osobną atrakcją dla wytrwałych jest zwiedzenie muzeum browaru Guinness’a. Znajduje się ono przy James’s Street, która jest przedłużeniem Thomas Street West (idąc na zachód od katedry Christ Church – od katedry około 25 min.)
Na tyłach Banku Irlandii rozciąga się schodząca nad rzekę dzielnica pubów, Temple Bar.

 

NAWIEDZONY DUBLIN

 

Dublin to miejsce nawiedzone. Słynie z wielu mrocznych tajemnic, zbrodni, zjaw i upiorów. Dzisiaj, w dobie lotów kosmicznych i pędzącego stylu życia trudno czasem zdać sobie sprawę, że obok nas toczy się drugie równoległe życie. Życie po śmierci, życie pełne tajemnic, życie wieczne, tych co pokutują lub skazani są na wieczyste męki. Taki Dublin tez istnieje. Jeśli chcesz go poznać warto odwiedzić kilak tajemniczych miejsc.

Kościół Św. Michana, jak głoszą podania został zbudowany przez duńskiego biskupa w 1095 r. na miejscu dawnego dębowego lasu, a dokładniej nad dawnym pogańskim cmentarzyskiem. W XVIII wieku kościół przebudowano, dzisiaj słynie on z maski pośmiertnej wielkiego irlandzkiego patrioty jakim był Theobald Wolfe Tone oraz z organów na których grał Haendel, ćwicząc swoje mistrzowskie dzieło „Mesjasza”. W tym kościele ochrzczony został wybitny filozof Edmund Burke, a także miał miejsce pogrzeb Charlesa Stewarta Parnella. To jednak ta dość powszechnie znana turystyczna strona kościoła. Krypty kryją inne tajemnice. Podziemia kościoła są jednym z najbardziej nawiedzonych miejsc w całej Irlandii. Schodzi się do nich przez dwoje ciężkich stalowych drzwi, po kamiennych schodach. Pomimo, ze w kryptach powinno być raczej chłodno i wiać stęchlizną, tutaj jest ciepło i świeże powietrze bynajmniej nie jest tłoczone przez wentylatory. W bok od głównego korytarza znajdują się liczne wnęki grobowe. Leżą w nich nawet całe pokolenia z jednego rodu, jedna trumna na drugiej, niektóre trumny wraz z upływem lat skruszały i pod ciężarem zwłok zapadły się na te leżące niżej, tworząc mieszaninę kości, czaszek, wymieszanych kończyn. Swoiste łączenie się rodzinnych resztek po śmierci, istny Dance Macabre! Co ciekawe szkielety czy tez trumny, które można oglądać w podziemiach pochodzą sprzed 500 lat! Te właśnie najstarsze o dziwko są najlepiej zachowane, gdyż ciała uległy swoistej mumifikacji. W tym dość niesamowitym miejscu jedynymi żywymi istotami są pająki, masa pajęczyn na ścianach, spowijająca trumny i kości, to swoisty znak przemijania, nieubłaganego upływu czasu. Niektóre trumny są otwarte, zwłoki leżą z głowami odwróconymi na bok, tak jakby właśnie zasnęły. Jedna z mumii to zwłoki mężczyzny, jego nogi są skrzyżowane, to tradycyjny pochówek krzyżowca, który brał udział w wyprawach do Palestyny. Stan zachowania zwłok, jest tak doskonały, ze można nawet zbadać paznokcie zmarłych kilkaset lat temu! Kiedyś nawet można było nieboszczyka dotknąć, dzisiaj już nie wolno, gdyż wielu turystów zabierała sobie ich kości jako pamiątki, dość makabryczne pamiątki. Zastanawiające jest jak to możliwe, ze w tym akurat miejscu jest tak wspaniały mikroklimat powodujący znakomite zachowanie zwłok? Uważa się, ze to zasługa resztek dębowego lasu, na miejscu którego zbudowano kościół. W 1853 roku pochowano w kryptach dwóch braci Sheares, Johna i Henry’ego, których ścięto sto lat wcześniej. Ich zwłoki leżą tam z głowami położonymi w nogach, symbolicznym pochówku ściętych. Krąży wiele opowieści o tajemniczych głosach, szeptach i lodowatych dotknięciach na karku zwiedzających podziemia. Coś w tych mrocznych kazamatach z pewnością jest. Więzienie Kilmainham to nieczynny zakład karny powstały w 1796 roku i istniejący jako więzienie do 1924. Miejsce wielu drastycznych dramatów, śmierci skazańców, świadek pobytu wielu zbrodniarzy. Tutaj stracono przywódców Powstania Wielkanocnego co upamiętnia specjalne miejsce gdzie ich rozstrzelano. W latach ’60 XX wieku grupa zapaleńców postanowiła przywrócić więzienie pamięci, jej jednym z animatorów był Dan Megill, który stał się jakby kustoszem powstającego wówczas z trudem muzeum. Mieszkał on w mieszkaniu na terenie więzienia z widokiem na miejsce gdzie stała szubienica. Pewnego dnia, kiedy wieczorem szykował się do snu, zauważył, ze światła w kaplicy więziennej się zapaliły, a na pewno je wcześniej zgasił. Poszedł i zgasił je ponownie, ale jak tylko wrócił do mieszkania światła znowu były zapalone. Tak trzykrotnie gasił a ktoś zapalał światło w kaplicy. Ktoś tam musiał być. Inny przypadek snujących się po winieniu zbłąkanych duszach miał miejsce w czasie remontu winienia, kiedy to jeden z malarzy został nagle rzucony podmuchem wiatru o ścianę, poobijany, z trudem zszedł z murów, był tak przerażony nagłym wydarzenie, ze nigdy już do więzienia nie wrócił. Tego dnia nie było chmurki na niebie, ani nawet najlżejszego wiatru! Inny przypadek tajemniczych głosów zdarzył się w tzw. „Korytarzu 1916” gdzie jeden z pracowników usłyszał ciężkie kroki na schodach, które znajdowały się za nim. Był przekonany, że to jeden z jego kolegów, gdy się odwrócił na schodach nikogo nie było, a tajemnicze kroki rozbrzmiewały już wyżej. Jak mawiał wspomniany już Dan Megill „ nie ma co się obawiać tych, którzy tutaj siedzieli, oni zwiedzającym czy pracownikom nie zrobią krzywdy, bo w ten sposób trwa o nich pamięć, inna sprawa z żołnierzami i strażnikami, ci mogą być z takiego obrotu sprawy niezadowoleni” tak wiec każdy odwiedzając więzienie Mozę wsłuchać się w to co szepczą mury, albo zatrzymać się na chwilę i wsłuchać w odgłos tajemniczych kroków.

Nie sposób mówić o nawiedzonych miejscach czy też i ludziach nie wspomnieć o „Drakuli”, Bram Stoker autor tej legendarnej ksiązki żył w Dublinie w XIX wieku. Urodził się w 1847 r. najgorszym roku Wielkiego Głodu, często nazywanym ‘Black 47’. Jako mały chłopiec bawił się na swoistym placu zabaw – cmentarzu Ballybock. Stąd do Drakuli już bardzo blisko! College of Physician to jedno z bardziej mrocznych miejsc Dublina, gdzie młodzi adepci medycyny poznawali tajniki anatomii. W latach 1786-1803 dr Samuel Clossey prowadził tutaj swoje sekcje zwłok dla studentów. Szokował ich wówczas udowadniając poprzez cięcie ludzkich ciał w plasterki że jesteśmy niewiele więcej aniżeli kawałkiem mięsa, jak na przełom XVIII i XIX wieku bardzo śmiałe twierdzenie! Sekcje zwłok były tak popularne, ze studenci medycyny nieraz wyprawiali się na cmentarz Glasnevine i wykopywali świeże zwłoki z grobów aby mieć materiał sekcyjny. Miejscem niezwykle nobliwym i powszechnie znanym w Dublinie jest Shelbourne Hotel. Ten ekskluzywny hotel to tez miejsce nawiedzone. Tutaj w 1965 r., w pokoju 256 (niektóre źródła podają 526) medium Sybil Leek nawiązała kontakt z duchem Mary Masters. Powiedziała ona, iż jest ofiarą epidemii cholery z 1791 r., i że mieszkała w tym miejscu gdzie jest dzisiejszy hotel. Faktycznie, domy pod budowę hotelu zostały zburzone w 1824 r., a ciekawym elementem tej historii jest fakt, ze panieńskie nazwisko matki medium, czyli Sybile Leek, brzmiało Masters! Przy Ely Place, gdzie mieszkało w XIX wieku wielu dublińskich notablów i elity miasta, pod numerem 6 mieszkał John „Black Jack” Fitzgibbon, earl of Clark (1746-1802), zasłynął on z tego, iż jednego dnia nakazał powiesić 13 ludzi, głosząc przy tym, iż postara się tak „wykastrować” strachem Irlandczyków jak koty, żeby się już nie mogli rozmnażać. Jego okrucieństwo wróciło do niego po pewnym czasie, sam został faktycznie wykastrowany w pewnym tureckim burdelu! Przeżył i zmarł znacznie później żyjąc ze świadomością przekleństwa jakie na niego spadło. Podczas jego pogrzebu przyszło ku zaskoczeniu wielu żałobników, jak na pogrzeb tak nielubianej osoby, dźwigali oni małe worki. W trakcie pogrzebu, żałobnicy opróżnili zawartość worków wprost na trumnę, były to dziesiątki zdechłych kotów. Park św. Kevina to kolejne nawiedzone miejsce w mieście. Znajdował się tutaj pierwotnie cmentarz, stąd m.in. studenci medycyny wykopywali również nieboszczyków, żeby uczyć się anatomii, podobnie jak z Glasnevine. Jeden zwłaszcza był znany to George „Crazy Crow” Hendricks, w XVIII wieku był za dnia tragarzem i nosił zwłaszcza instrumenty muzyczne, a w nocy wykopywał zwłoki na zamówienie. Porośnięte pluszczem ruiny koscioła w parku to miejsce gdzie ponoć i dzisiaj można spotkać ducha biskupa Dermota O’Hurley’a, który został stracony, ponoć często pojawia się w drugiej połowie lipca! Wreszcie miejscem, które uznawane było za przeklęte w Dublinie było jego samo centrum, a mianowicie wzniesienie od Christ Church do kościoła św. Audeona (polski kościół). To wzniesienie było nazywane przeklętym, a wręcz nawet krótko „PIEKŁEM”! Istnieje nawet ogłoszenie w jednej z gazet z XVIII wieku, w którym napisano „Pokoje do wynajęcia w Piekle. Preferowani prawnicy”. W pobliżu piekielnego wzniesienia (po południowej bardziej stronie) znajduje się pub „Darky Kelly’s”. Kelly była to matrona prowadząca dom znany jako „The Maiden Tower”, wiadomej profesji jak się rozumie. W tym właśnie budynku znajduje się dzisiejszy pub. Krążą opowieści o tajemniczym „labiryncie’, w który „wpadli policjanci, którzy wtargnęli z niespodziewaną rewizją w poszukiwaniu nieobyczajnych kobiet. To ten „labirynt” spowodował, ze spędzili w tym domu nadzwyczaj dużo czasu jak się później tłumaczyli ze swojej niezrozumiale długiej nieobecności…. Sama Darky Kelly została stracona pod zarzutem zamordowania swojego dziecka, którego ciała nigdy na dobrą sprawę nie znaleziono. Skazał ją niejaki Simon Luttrell, szeryf Dublina, który prawdopodobnie należał do satanistycznego stowarzyszenia Hell-Fire Club i sam prawdopodobnie był ojcem dziecka….Na zakończenie warto wspomnieć o jeszcze jednym miejscu, nawiedzonym i pełnym zbrodni, miejscu złodziei, morderców, prostytucji czyli całego przekrojowego pitavalu Dublina, to Smithfield. Jeszcze 20 lat wstecz był to teren gdzie lepiej było nie chodzić, dzisiaj został rewitalizowany, tu działał słynny jednonogi morderca do wynajęcia „Billy the Bowl” czy tez „Prince Hackball” król kieszonkowców.

Spacerując wieczorową pora po mieście w wielu miejscach, gdzie są cmentarze, stare kościoły czy tez mroczne zaułki mogą pojawić się tajemnicze postaci i zabrzmieć dziwne głosy, warto o tym więcej poczytać w najnowszej książce Dave’a Walska „ Haunted Dublin” (2008) opisującej wiele innych tajemniczych wydarzeń i miejsc jakie w Dublinie zaistniały. Drugie, równoległe życie miasta trwa na dobre.